- W drukarce materiał jest raczej kładziony a nie wypluwany. Nie spływa samoistnie. To dysza wciska tam gdzie trzeba. Materiał dalej puchnie ale nie byle gdzie. I robi to powtarzalnie; jedyne zawirowania dotyczą rozpędzania i hamowania ale tu dochodzi mechanika...
- W praktyce korzysta się z dość ograniczonego zakresu szybkości i temperatur (w ramach tego samego materiału). Samo wypluwanie plastiku to nie całość procesu druku i często trzeba uwzględnić też inne rzeczy (przejście ciepła od bloku, palenie materiału w dyszy, chłodzenie, lepkość, wilgotność) także IMHO ten punkt można olać.
- Obstawiam subiektywnie że precyzja i powtarzalność podawania materiału (wliczając w to wytłaczanie ząbków radełka na filamencie) jak i działania samego hotendu (brak faktycznej szczelności od góry, zero kontroli nad ciśnieniem) jest przynajmniej o rząd gorsza niż problemy rozszerzalności termicznej wynikające ze zmiany ciśnienia po wyjściu materiału z dyszy dla różnych parametrów tegoż.
NIEMNIEJ IMHO to co piszesz jest prawdą i da się to zaobserwować na niektórych materiałach. Konkretnie - puchnących. Filamentarno Aerotex, GF-30 czy PA66 GF-30. Tu faktycznie zmiana temperatury czy szybkości wpływa w mniejszym bądź większym stopniu na wynik (zwłaszcza Aerotex) dlatego ich kalibracja była dość upierdliwa a i rezultaty potrafią wyjść z pewnym rozrzutem. Dla zobrazowania problemu posłużę się testami dosłownie wyciągniętymi ze śmieci Dół od lewej: ABS/PA (naturalny, 1 wydruk), drewno (drewniany ;p, 1 wydruk), niepalny ABS (czarny, 2 wydruki).
Na górze - PA66 GF-30, 12 wydruków i nie są to wszystkie.
Tyle mi zajęło dojście do powtarzalnych rezultatów, wliczając w to dobranie chłodzenia tak żeby mniejsze detale (krótsze warstwy) drukować z podobną szybkością co nominalna i zapobiec rozjeżdżaniu się objętości wypluwanej z dyszy.
Ale udało mi się.
Niemniej na popularnych materiałach jak PLA, PET-G czy ABSie chyba ciężko to osiągnąć. Przynajmniej ja takich problemów nie kojarzę.