Jeden:
W Chinach obowiązują inne zasady pracy niż u nas. Podejście do pracy też mają inne.
Mi sanepid kazał dołożyć warstwę płytek w pokoju socjalnym bo bardzo ważne przepisy się zmieniły i teraz ma być na wysokość np 1.8m a miałem 1.75m (nie pamiętam jakie to były dokładnie liczby). W Chinach jak pracownikowi przy maszynie nie ucina rąk, to jest bezpiecznie. I z tego korzysta masa firm; mniej czy bardziej etycznie. Ale dzięki temu też dziś zaawansowany sprzęt jest relatywnie tani.
Dwa:
Nie można mieszać sprzętu wyprodukowanego w chinach z tym chińskim.
Mam produkt. Biorę plany, programy, pomysły i jadę do Chin. Kupuję halę, maszyny, zgarniam z pola kilku rolników, pokazuję im co mają wciskać przy każdej maszynie a potem sprawdzam czy robią to dobrze. To jest produkt
wyprodukowany w Chinach. I wcale nie musi być gorszy od tego samego zrobionego w każdym innym zakątku globu.
Teraz jeden z rolników widzi że obsługa frezarki to łatwizna, sprzedaje kozy, kupuje sobie frezarkę, kradnie/zleca (*1) program na nią i rzeźbi. Materiał - jakiś srebrny, wygląda jak oryginał. Wzór - jakiś podobny, tyle co suwmiarka pozwoliła sprawdzić. Parametry jakościowe - że co???
I to jest produkt
chiński. Tu jakość jest losowa. Tj tego jest co raz mniej, ale jeszcze się trafia.
Są firmy które przez lata same wychowały inżynierów, bądź zarobił na tyle żeby sprowadzić jakichś i dziś sztachają produkty dobrej jakości. Jak choćby Trianglelab. Jak by nie było - robią podróby.
Ale jest też masa takich które zwyczajnie odwalają chłam, bo ktoś im raz pokazał jak to się robi ale zapamiętali tylko połowę.
(*1)
Programy w urządzeniach wykonawczych są często szyfrowane i nadzorowane zdalnie z centrali firmy z UE ;p Odpięcie maszyny od sieci blokuje jej pracę i kasuje program (frezarka/tokarka/prasa jak i cała linia produkcyjna).
Warto dodać że sporo maszyn, zwłaszcza kontrolnych, mają też z UE. Robimy elektronikę/oprogramowanie do takich...
Trzy:
W socjalistycznym ustroju UE jest rozwinięty system wsparcia dla pracowników. Masz zapewnić badania, szkolenia, strój ochronny, bezpieczne stanowisko, ileśtam przerw, owocowe czwartki... nie ze wszystkim się zgadzam ale nie o to tu chodzi. To kosztuje. Dlatego wyprodukowanie jednego urządzenia u nas kosztuje np XXX zł, a u chińczyka tylko X zł. Wyrównaniem tych poziomów jest CŁO, które ma chronić producentów lokalnych. I w teorii wszystko działa jak trzeba - sprzęt importowany po dodaniu stosownych opłat kosztuje mniej-więcej tyle ile by kosztował taki sprzęt takiej jakości zrobiony u nas.
Ale problemem jest praktyka -
to nie działa.
To że poczta (hłehłehłe; tj państwo) traci ileśtam to mnie w sumie g* obchodzi. Kiedyś się tym faktycznie przejmowałem ale teraz widzę że czego nie ukradnie obecna władza to rozda nierobom. Natomiast tracą producenci lokalni - tu walkę cenową przegrywają wszyscy. Część firma poleciała, ale reszta poszła w jakość. I poszerza się grupa odbiorców (duży/mały przemysł; domowi raczej nie) którzy zauważyli że cena to nie jedyny wyznacznik wartości produktu. M.in dzięki temu mam pracę.
Cztery:
Tu osobna sytuacja właściwie nie związana z Chinami - jakość produktów. Masa firm, jak wspomniany wcześniej Bosch czy choćby Karcher mają wiele linii produktów. Wizualnie są podobne, stylistyka pasuje. Ale Karcher kupiony w Castoramie ma plastikowe elementy pompy, a Karcher (nieco droższy) kupiony w bardziej technicznym sklepie ma już metalowe. Oba to Karchery, ale przysłowiowy Janusz kupi w Castoramie po taniości a potem jedzie po marce. Po części słusznie, ale warto mieć świadomość że firmy też muszą z czegoś żyć. Kolejnym przykładem są laptopy HP z supermarketów - jako wieloletni użytkownik i w sumie wielbiciel ich sprzętu, szczerze nikomu tego g*wna nie polecam.
Tyle że jest to polityka producenta i nie można tego łączyć z Chinami, nawet mimo tego że te produkty tam powstają.
I pięć:
Wspomniane zasilacze MeanWell faktycznie są dobre i powszechnie stosowane. Ale 90% z nich nie przechodzi testów EMC jak są obciążone... Masa sprzętu z importu nie spełnia norm podczas normalnej pracy i wsadzenie ich do urządzenia niemal gwarantuje problemy przy robieniu certyfikatu. Projekt/wykonanie/materiały/oprogramowanie często wymaga konkretnych i dość restrykcyjnych rozwiązań żeby spełnić wspomniane normy i to kosztuje. Chińczyk ma to gdzieś. Sprzedając podzespoły sami określają warunki testów, dlatego m.in kiedyś mieliśmy certyfikat (ekm, "certyfikat") gdzie urządzenie spełniało normy gdy było zasilane 5V. Tyle że do poprawnej pracy moduł potrzebował 12V, inaczej nie działał.
I to jest realny problem z którego wagi niewiele osób zdaje sobie sprawę. Niestety walka o niską cenę powoduje masę debilnych rozwiązań a tak na prawdę wszyscy tracimy na tym. Te normy nie wzięły się z dupy i nie służą jedynie zadowoleniu urzędników.