Chodzi o to, że popsułem sobie dwie głowice, w jednej zdechł pomiar temperatury a w drugiej grzałka. W czasie wymiany dyszy uszkodziłem obie głowice.
Ponieważ, teoretycznie, głowice nie są naprawialne, stwierdziłem, że rozbiorę głowicę z uszkodzonym pomiarem temperatury, żeby się zorientować w budowie wewnętrznej. Wszystko fajnie, ale nie znalazłem żadnego termistora, dlatego zastanawiam się jak oni rozwiązali ten temat.
Na podstawie rozebranej głowicy, zabrałem się za drugą, w której nie działała grzałka, był zerwany jeden drut grzejny. Niestety drucik króciutki, więc nie ma jak go umocować do styków (inna sprawa, że nie mam pojęcia jak go zgrzać ze stykami, bo zwykłe lutowanie zupełnie odpada). Pokombinowałem z cienką blaszką miedzianą, którą zaklepałem na druciku oporowym i zakleszczyłem pod stykiem (brakowało mi tylko mikroskopu do tej pracy). Nie mam pojęcia jak długo to popracuje, ale na razie działa
Ale wracając do tematu. Nie potrafię zlokalizować elementu mierzącego temperaturę, są dwa druciki i kicha, nie ma dalej nic co by mi przypominało termistor. Trochę to wygląda jakby tam była termopara. Wie ktoś jak to działa? Pytam, bo może bym dał radę zreanimować jeszcze jedną głowicę, problem w tym, że drut oporowy mam, ale jak jest mierzona temperatura, nie mam pojęcia
