Kiedyś bym się zgodził, ale teraz mam na kierownicy 3 lampki: jedną miejską z odcięciem, jedną mocniejszą i jedną co oczy wypala. Do tego czołówkę.
I jak jadę z tą najmocniejszą po lesie, to i owszem, mogę jechać szybko w miarę prosto, ale wszystko poza obszarem oświetlonym jest pełną czernią dla oczu. Czyli na ostrzejszych zakrętach trzeba mocniej zwolnić, bo nie widać co jest za nimi.
Natomiast jak wykorzystuję tylko pierwsze dwie, to może trzeba jechać trochę wolniej, ale jednak oczy widzą również otoczenie poza głównym snopem światła i łatwiej się jeździ po krętej drodze. Widać też ogólnie otoczenie, a nie tylko oświetloną plamę przed sobą.
A już całkiem poza tematem, to polecam jednak lampki z odcięciem, bo obecne latarki sprzedawane jako lampki rowerowe są już na tyle mocne, że bez odcięcia mocno oślepiają tych z naprzeciwka.