Re: A Ty co dziś zepsułeś?
: 12 lut 2017, 13:55
Kopytko: Pisz pismo o niezgodności zakupionego przedmiotu z umową i dochódź swoich praw na zasadzie rękojmi.
https://www.prawokonsumenckie.pl/pl/a/t ... y-fizyczne
To nie jest tak, że jak sklep sprzedaje szmelc to za nic nie odpowiada. Przyzwyczailiśmy się na to godzić (bo towar z Chin, bo tanio), ale jeżeli ten zawias został źle zaprojektowany albo źle wykonany i łamie się od normalnego użycia, to od tego masz rękojmię (żądanie do sklepu a nie do producenta) żeby sklep ci naprawił bubla lub oddał pieniądze. Tylko osobiście dostarcz im towar i pismo w dwóch egzemplarzach. Na Twoim ma się znaleźć pieczątka sklepu z datą przyjęcia reklamacji. I nie dyskutuj z obsługą - to nie oni są stroną sporu / nie oni mają ocenić jego zasadność - od nich chcesz tylko potwierdzenia przyjęcia uszkodzonego towaru i złożenia reklamacji.
Moim zdaniem lokalny przełożony też jest małym żuczkiem / trybikiem, z którym nie warto rozmawiać (dla własnego zdrowia).
W dużych sieciach ci goście w sklepie nie mają wiele do powiedzenia - to są normalni ludzie, mogą współczuć, ale mają "rozkaz" żeby zbyć klienta.
Jest pismo, są określone prawem terminy, szkoda zdrowia na awantury (jeżeli pierwsza próba rozwiązania problemu się nie powiodła to kolejne już tylko pisemnie).
PS.: Ja jeszcze dorzucam pieczątkę z obsługującej mnie kancelarii prawnej... trochę kosztują (miesięczny abonament), ale dopiero po pełnym roku (za ~8 miesięcy) będę mógł powiedzieć czy było warto.
https://www.prawokonsumenckie.pl/pl/a/t ... y-fizyczne
To nie jest tak, że jak sklep sprzedaje szmelc to za nic nie odpowiada. Przyzwyczailiśmy się na to godzić (bo towar z Chin, bo tanio), ale jeżeli ten zawias został źle zaprojektowany albo źle wykonany i łamie się od normalnego użycia, to od tego masz rękojmię (żądanie do sklepu a nie do producenta) żeby sklep ci naprawił bubla lub oddał pieniądze. Tylko osobiście dostarcz im towar i pismo w dwóch egzemplarzach. Na Twoim ma się znaleźć pieczątka sklepu z datą przyjęcia reklamacji. I nie dyskutuj z obsługą - to nie oni są stroną sporu / nie oni mają ocenić jego zasadność - od nich chcesz tylko potwierdzenia przyjęcia uszkodzonego towaru i złożenia reklamacji.
Moim zdaniem lokalny przełożony też jest małym żuczkiem / trybikiem, z którym nie warto rozmawiać (dla własnego zdrowia).
W dużych sieciach ci goście w sklepie nie mają wiele do powiedzenia - to są normalni ludzie, mogą współczuć, ale mają "rozkaz" żeby zbyć klienta.
Jest pismo, są określone prawem terminy, szkoda zdrowia na awantury (jeżeli pierwsza próba rozwiązania problemu się nie powiodła to kolejne już tylko pisemnie).
PS.: Ja jeszcze dorzucam pieczątkę z obsługującej mnie kancelarii prawnej... trochę kosztują (miesięczny abonament), ale dopiero po pełnym roku (za ~8 miesięcy) będę mógł powiedzieć czy było warto.