kretu pisze:-O jakim znakowaniu chleba i owoców mówisz? kupuję codziennie i żadnych znaków nie ma
Gdyby nie wrodzone lenistwo to zszedł bym na dół do kuchni i porobił fotki naklejek nasranych na pieczywo.
kretu pisze:-ciasteczka to bzdura zgadzam się ale nie powiedziałbym że to wpływa negatywnie na moje życie:D
Więc nie masz strony. Poczytaj sobie ile kosztuje brak tej informacji.
kretu pisze:- ale jak znak CE mógłby nie być znormalizowany? Co innego wymóg jego umieszczania bezpośrednio na wyrobie jest dyskusyjny ale to jest problem estetyki kontra oszuści i rozumiem argumenty obu stron.
Chcesz zasugerować że etos oszustów nakazuje im specjalnie ten znak zniekształcać?
kretu pisze:Wzywałeś ostatnio serwis do sprzętu AGD nowszego niż 5 lat?
Owszem, wzywałem. Pralka, zmywarka. Oba naprawione - wymiana PCB (prościej i szybciej niż szukać usterki) i jakiś kabel.
kretu pisze:bo u mnie zawsze się to kończyło na "proszę sobie kupić nowe" bo element jest zaklejony i nie da rady go naprawić ewentualnie część zapasowa jest droższa od nowego urządzenia.
Zegar wolnostojący z wahadłem na początku XX wieku kosztował półroczną pensję. Działa do dziś.
Dziś taki zegar kosztuje dalej półroczną pensję, ale po "ogarnięciu" techniki można go kupić za ułamek ceny tyle że będzie nienaprawialny... Pewne rozwiązania techniczne których nie da się naprawić wynikają z technologii.
To że część zapasowa jest droga - masz pralkę, 1000 elementów i w półzautomatyzowany proces produkcji. Weź teraz z tego zestawu wyciągnij kawałek plastiku i prowadź równoległą dystrybucję. Ściągnij sobie jedną śrubkę z Chin. Tanio będzie?
Akurat patrząc na współczesnych amerykanów to ma senskretu pisze:Prawo za którym lobbują w USA nie będzie pozwalać nawet wymienić spuchniętego kondensatora czy wymienić przetarty kabel.
Wyobraź sobie że spora część współczesnych urządzeń po prostu nie nadaje się do naprawy. Fajny cieniutki telefon - to obecnie kompromic pomiędzy tym co można a ograniczeniami, jak m.in serwis. Jak wyobrażasz sobie naprawę 16-warstwowej PCB? Z jednej strony projektant wlaczy z odbiciami sygnału na przelotkach między warstwami a z drugiej ktoś w garażu nasra kropkę cyny.kretu pisze:Unia pracuje nad projektem idącym w drugą stronę wymuszające na producentach możliwość dostania części zamiennych i dostęp do schematów. Niestety ekologia nie jest jedynie wymysłem zielonych oszołomów a realnym problemem a dla producenta jest ekonomiczniej robić sprzęt nienaprawialny i krótko żywotny (nie mówię tu nawet o postarzaniu) więc trochę jego i obywatela trzeba zmusić do ekologii.
Do wielu urządzeń są dostępne instrukcje serwisowe. Jak sobie wyobrażasz schemat np TV? Widziałeś co ma w środku? A jak dasz pełny (kto na to pójdzie???) to kto Ci zagwarantuje że na wschodzie go nie skopiują?
"2 lata, bo tak" to żadna odpowiedź.kretu pisze:Bo jakiś kompromis należało przyjąć (...)To skoro to daje tyle korzyści to czemu nie 5 lat? Albo od razu 10.
Znasz powiedzienie "zbieg okoliczności"? Bo mi kilka urządzeń padło po 4-5 latach i też wietrzę spisekkretu pisze:pamiętaj też że gwarancja to co innego zwłaszcza przez pierwsze 6 miesięcy od zakupu gdzie ochrona jest znacznie mocniejsza niż większość gwarancji dawanych przez typowych producentów. Mam sporo sprzętu który się popsuł 2 lata + 2 miesiące od kupienia kilka razy się udało że chwilę przed tym okresem. A chociażby tydzień temu zepsuł mi się dysk SSD który miał 2 lata bez miesiąca.
Czyli nie spełniłeś warunków gwarancji i chcesz żeby urzędnicy Ci pomogli? A wiesz skąd się wzięły takie zabiegi? Z tego samego powodu przez który w niektórych parkometrach trzeba podać nr rejestracyjny - z kombinatorstwa i oszustw. Tak, Ci biedni obywatele których tak trzeba chronić przez złymi wyzyskiwaczami również nie są czyści. Ludzie kupują sprzęt, a gdy się zepsuje (przeważnie gdy sami uwalą) biorą paragon/FV (na nich nie ma informacji identyfikujących konkretne urządzenie) i reklamują. Lub wręcz wymieniają.kretu pisze:Do tego sporo historii z gwarancjami których nie dało się zrealizować bo padła firma/czy zapis w wymogach gwarancji że muszę mieć oryginalne opakowanie + podbitą kartę gwarancyjną.
Obecne zwroty konsumenckie to taka forma zabawy za darmo - sprzę który wraca jest zdewastowany. Sprzedawca odbiera dla świętego spokoju. To własnie tak wygląda wychowywanie społeczeństwa debili którym "się należy". Skończy się gdy padnie ostatni producent i ktoś zda sobie sprawę że nie można najjeść się przepisami.
Przy takim podejściu to zawsze można konkurować.kretu pisze:Czyli dokładnie tak jak mówiłem można nadal tym konkurować.Chciałbym zauważyć że Twoja porada jest słuszna ale dla laptopów "biznesowych". I zawsze była.
Dla klienta supermarketu, czyli głównego odbiorcy unijnych dobrodziejstw, gwarancja Della jest tak samo dobra jak Electroluxa czy Sony bo niczym się od nich nie różni.
Nie słyszałem nigdy o procesie kogoś kto sprzedawał legalnie kupiony soft.kretu pisze:To ciekawe bo znajomy musiał iść w sądzie na ugodę ładnych parę lat temu bo zdanie prawników było inne. Było to jeszcze z przed decyzji UE o tym ale za nic nie przypomnę kiedy dokładnie . Co ciekawe tam wręcz kupił ten soft tak naprawdę od siebie.
Już Ci się zwróciła bo widocznie nie wyceniłeś swojego czasu. Ktoś siedzi cały weekend i naprawia zlew za 200zł, ale jakby przyszedł majster i chciał 600zł za robociznę to będzie drogo.kretu pisze:Ale tu dostali by dodatkowo monopol na serwis. I wiesz ja jestem ledwie początkujący jeżeli chodzi o elektronikę ale stacja lutownicza zwróciła mi się już kilkukrotnie. A duża część usterek jest do naprawienia przez osoby znające się na temacie. i tu nie chodzi tylko o klienta ale również ekologię.
Wygrałeś. Tu faktycznie jest masakra.kretu pisze:Zajmuję się budownictwem głównie instalacje sanitarne + inżynieria środowiska.
Btw.
Pamiętaj o jednym - za wszystkie schematy, gwarancje, naprawy, itp i tak płacisz. To prawie jak niegdyś kupowanie pakietów "darmowych minut" u operatora komórki. Niby za darmo, ale nie bardzo - bo nie ma nic za darmo i jeśli producent jest do czegoś zmuszany to i tak płacimy za to wszyscy. Producent to zwykła firma która robi coś żeby zarobić, a nie żeby komuś było dobrze. Im więcej nakazów tym wyższa cena także to niekoniecznie do czegoś prowadzi.
(urzędnik też zapłaci z _naszych_ pieniędzy więc go to nie boli, a poklask jest).
Btw 2.
Chciałbym Ci jeszcze przypomnieć, bo i tak to już zupełny OT, że ta nasza wspaniała UE, która tak niebywale dba o swoich obywateli, trzepie tychże swoich na lotniskach i przejściach granicznych za to ciapatych wpuszcza hurtowo na paszport 11-latki. Przejedź się _teraz_ np. do Włoch. Tyle policji to w jednym miejscu pewnie jeszcze nie widziałeś. Nie polecam.
Btw 3.
Jako że to OT proponuję zakończyć gównoburzę