Jak dla mnie to mogłoby nie być wątku politycznego(/państwowego) w tej historii, a efekty byłby ten sam.
Co jest sednem tej historii (w takiej formie jaką przedstawiono w tym artykule) to opuszczenie gardy przez przedsiębiorce i brak ochrony swojego interesu w pierwszej kolejności.
Często jest tak, że ludzie będą Cię zwodzić, wykorzystywać jako kartę przetargową w celach negocjacyjnych z inną firmą i na takie warianty należy się przygotować. Takie rzeczy zdarzają się w negocjacjach korporacji/ większych firm.
Ewidentnie nie byli gotowi na przystąpienie do tego przetargu - przygotowali się na jego realizacje, ale za dużo ich to kosztowało i nie byli kompletnie przygotowani na przegraną.
Zgadzam się z @panWiadr0.
Potencjalne zyski spowodowały, że wyłączyli myślenie pragmatyczne.
Wycofanie się zapewne nie wchodziło w grę, gdy stawką były miliony
Zakładam, że było wiele momentów, kiedy mógł sie z przetargu wycofać oraz wiele przesłanek, żeby to zrobić, ale zaryzykował (zbrojąc się w maszyny i zatrudniając ludzi) na podstawie obietnic (niezrealizowanych zresztą).
Winę ponoszą tutaj również zakupowcy, ale coś czuję, że tylko moralną, a ich wychodząca korespondencja była pisana zachowawczo - spójrzcie na ten fragment:
W końcu w czerwcu 2018 r. z fabryki nadeszło zamówienie na dostawę 5 tys. sztuk, czyli zaledwie połowę z oferowanej w przetargu liczby suwadeł. Wtedy też w mailu od jednego z dyrektorów fabryki padło pytanie, czy firma Siwca może produkować tysiąc sztuk tulei ryglowej miesięcznie. Pracownik fabryki odpisał: "Jesteśmy zainteresowani".
Czy trzeba to komentować?
Czytając dalej część 8 sądzę, że oddaję sedno całość. To jest jego najważniejszy fragment, pokazujący jak myślał przedsiębiorca:
Produkowaliśmy więc te detale w ciemno, na wszelki wypadek – mówi Siwiec.
Bez kwitów, na gębę, licząc na najlepsze. Co może pójść nie tak?
Żeby nie było - w pełni rozumiem, dlaczego zaryzykował i zaufał - jakby mu się to zlecenie udało zrealizować to pewnie wygrałby życie...
ale wiecie jak to mówią nałogowi hazardziści:
Kto gra grubo wygrać musi
... no cóż, widocznie nie musi